Relacje z siostrami i braćmi

Pomódl się słowami Rz 13,8-14

Chrześcijanin dzieckiem światłości
13 8 Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. 9 Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj*, i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego!* 10 Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa. 11 A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. 12 Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! 13 Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości*. 14 Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

Tekst na medytację: Mk 12,28-34

Największe przykazanie*
12 28 Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?» 29 Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest*: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. 30 Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. 31 Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych». 32 Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. 33 Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary». 34 Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

Zadanie: Przeczytaj i rozważ fragment książki Franza Jalicsa SJ:

Dekalog ustanawia porządek świata, którym kieruje miłość. Zobowiązuje nas do miłości Boga i ludzi. Bóg i świat istnieją we wzajemnej harmonii. Kto kocha Boga, kocha ludzi, a kto kocha ludzi, kocha Boga. Święty Paweł również utożsamia przykazania z miłością: „Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa” (Rz 13,10).

Kiedy życie człowieka dobiegnie końca, stanie on przed Bogiem, a wtedy wszystkie jego uczynki, zarówno te dobre, jak i złe, ukażą się przed innymi ludźmi tak, jakby uczynił je dla Chrystusa. Mówiąc wprost: pojmie wtedy, że wszystko to uczynił dla Niego.

Do tego dochodzi jeszcze trzecia relacja: odniesienie do siebie samego. Jezusa zapytano, jakie jest najważniejsze przykazanie. Odpowiedział, że miłość Boga i bliźniego, ale dołączył do niej jeszcze miłość siebie samego. Dla Niego te trzy miłości są ze sobą tożsame: Jeśli ktoś sądzi, że kocha Boga i wiele czyni dla tej miłości, ale nie kocha swoich bliźnich lub siebie samego, musi przyznać, że jego miłość do Boga nie jest autentyczna.

Słowa Jezusa mają praktyczną konsekwencję. Te trzy relacje — do Boga, ludzi i siebie samego — są bowiem wzajemnie powiązane. Jeśli ktoś sądzi, że kocha Boga i wiele czyni dla tej miłości, ale nie kocha swoich bliźnich lub siebie samego, musi przyznać, że jego miłość do Boga nie jest autentyczna. Trzy powyższe relacje przebiegają bowiem całkowicie równolegle do siebie. Są one niczym odbicie lustrzane; na jednej z nich mogą zostać odczytane dwie pozostałe.

Jest to uniwersalna zasada, która wiąże się z konkretnymi obowiązkami. Naszą relację do Boga zawsze możemy sprawdzić, patrząc na nasze stosunki z ludźmi. Jaki jest nasz stosunek do ludzi, taki mamy też do Boga. Jeśli często chodzę do kościoła, dużo się modlę, odprawiam ćwiczenia duchowe przekonany, że bardzo kocham Boga, ale moje stosunki z ludźmi nie są właściwe, to moja relacja do Boga, pomimo moich religijnych praktyk, jest poważnie obciążona, podobnie jak moja relacja do siebie samego.

Dotyczy to również sytuacji odwrotnej: jeśli na przykład jakiś mężczyzna wzrastający w ateistycznym środowisku twierdzi, że nie ma żadnej relacji do Boga, ponieważ Bóg nie istnieje, nie mogę nawracać go na wiarę, lecz najpierw muszę go zapytać, jakie ma relacje z ludźmi i jak odnosi się do siebie samego. Jeśli te relacje są dobre, dobra jest też jego relacja do Boga. Muszę więc ustalić, co stało się z jego obrazem Boga. Nie będzie Go zapewne nazywał Bogiem, ponieważ nie zna Go pod tym imieniem. Ma z Nim jednak dobrą relację, którą należy w nim odkryć, aby mu powiedzieć, kogo nazywamy Bogiem. Czyż Jezus Chrystus, na przykład, nie mówi, że On jest życiem? Musiałbym zobaczyć, jaki jest stosunek tego mężczyzny do życia, ponieważ taki sam stosunek będzie on miał do Boga.

Powinienem jeszcze powiedzieć kilka słów o proporcjach w relacjach. Może się zdarzyć, że jednego człowieka kocham, a innego nienawidzę. Jaka jest w takim wypadku moja relacja do Boga? Jest ona charakteryzowana przez ogół moich relacji. Łatwiej to zrozumiemy, jeśli rozważymy dwa pozostałe bieguny tej zależności. Jaka jest moja relacja do siebie samego, jeśli ze stu ludzi dziesięciu kocham, a dziewięćdziesięciu odrzucam? Taka sytuacja potwierdza, że z moją miłością siebie nie jest najlepiej. Czy nie jest tak, że w dziewięćdziesięciu procentach odrzucam siebie, a tylko w dziesięciu procentach siebie kocham? Z pewnością jednak mam duże kłopoty z uzyskaniem wewnętrznego pokoju, a także trudności w relacjach z Bogiem.

Kto pogardza choćby tylko jednym człowiekiem, ten odczuwa pewną pogardę do Boga. Kto kocha tylko jednego człowieka, ma w sobie miłość do Boga. Miłość ta jest proporcjonalna do jakości jego relacji do tego człowieka i do wszystkich ludzi. Ta potrójna relacja rysuje harmonijny obraz świata: nasze relacje do świata i do Boga przebiegają równolegle. Jeśli we właściwy sposób kocham samego siebie, to podobnie kocham Boga. Jeśli odpowiednio kocham mojego bliźniego, to kocham także Boga. To, co jest dobre dla mnie, jest także dobre dla mojej relacji z Bogiem, a to, co jest dobre dla mojej relacji z bliźnim, jest też dobre w odniesieniu do Boga. Bóg i świat wzajemnie się dopełniają. Jeśli między mną i światem powstaje jakieś napięcie, wtedy zaburzona zostaje także moja harmonia z Bogiem.

Ta sytuacja określa nasze zadanie w świecie. Jeśli chcemy kochać Boga, musimy budować dla Niego harmonijny świat, w którym wszystko będzie głosić Jego wielkość. Świat pełen miłości i harmonii, który będzie Go sławił swoim pięknem, radością i zgodą.

Jest to zadanie, które znajdujemy na pierwszym poziomie Jezusowego prowadzenia dusz – na poziomie harmonii. Uczyć się miłości, pracować nad tym, aby miłość rządziła naszym światem. Musimy rozwijać nasze talenty i angażować je dla miłości. Harmonia między Bogiem i ludźmi powstaje jednak nie przez to, że człowiek ukierunkowuje się na Boga. Dzieje się tak, ponieważ prosimy Boga o pomoc – aby działo się nam dobrze, abyśmy przezwyciężali nasze trudności i urzeczywistniali nasze dobre, lecz jedynie ludzkie cele. Jeśli Bóg prosiłby o coś, co wydawałoby się przeciwne naszym ludzkim celom, wtedy harmonia stałaby się krucha. W ramach tej harmonii cierpienie, krzyż i śmierć nie mają jeszcze żadnego miejsca.

(Franz Jalics SJ, W szkole Jezusa. Cztery etapy duchowego rozwoju. Wybrane fragmenty)